Ja tam kilka odnalazłem w czeluściach pamięci. Zobaczmy, czy którymś Was rozśmieszę:
***
”- Jak długo architekt krajobrazu grabi sobie podczas kłótni z żoną?
– Aż dostanie liścia!”
***
”- Jak długo architekt krajobrazu grabi sobie podczas kłótni z żoną?
– Aż dostanie liścia!”
***
„Na ulicy w Warszawie spotykają się dwaj architekci. Nie widzieli się od kilku lat, więc ciekawie się sobie przyglądają. Jeden z mężczyzn trzyma za rękę małe dziecko. Po kurtuazyjnej wymianie zdań drugi z architektów pyta:
– To twoje dziecko?
– Moje. – odpowiada z dumą zapytany.
Drugi przygląda się uważnie, a po chwili mówi:
– No fajne, ale ja bym je zrobił troszeczkę inaczej.”
– To twoje dziecko?
– Moje. – odpowiada z dumą zapytany.
Drugi przygląda się uważnie, a po chwili mówi:
– No fajne, ale ja bym je zrobił troszeczkę inaczej.”
***
„Zakończono budowę domu. Inwestor ogląda nowy budynek i widzi na fasadzie ogromne, brązowe, krzywe kręgi. Pyta więc kierownika:
– Co to jest?
– Wszystko zgodnie z planem.- dumnie odpowiada kierownik i podaje inwestorowi papiery.
Inwestor przegląda plan:
– Kretynie! Przecież to architekci na szkice kubki z kawą postawili!”
„Zakończono budowę domu. Inwestor ogląda nowy budynek i widzi na fasadzie ogromne, brązowe, krzywe kręgi. Pyta więc kierownika:
– Co to jest?
– Wszystko zgodnie z planem.- dumnie odpowiada kierownik i podaje inwestorowi papiery.
Inwestor przegląda plan:
– Kretynie! Przecież to architekci na szkice kubki z kawą postawili!”
***
„Co to jest WIEL-BŁĄD??
Koń zaprojektowany przez architekta!!”
„Co to jest WIEL-BŁĄD??
Koń zaprojektowany przez architekta!!”
***
„Co łączy architekta z lekarzem??
Ich błędy przykrywa zieleń!!”
„Co łączy architekta z lekarzem??
Ich błędy przykrywa zieleń!!”
Tyle udało mi się wycisnąć z mojej równo ogolonej tudzież zwanej łysej głowy. I to nie, żebym przez całe życie wypierał ze swojej świadomości architektów i kawały o nich, ja naprawdę uważam ich za cenne i pożyteczne dobro społeczne. Tylko wiecie co? Powód jest bardzo prosty. Kawałów o architektach jest mało, bo wszyscy uważają, że oni są nudni. Ale nie aż tak nudni jak informatycy i matematycy, bo jak ktoś jest nudny jak informatyk to też ładnie można się po naśmiewać. Architekt w tej hierarchii to mniejsze zło, ale niestety dalej to nudne zło.
W związku z sesją zdjęciową Sabina dostała pseudonim artystyczny Kurczaczek, został on stricte nadany podczas naszej rozmowy, gdzie omawialiśmy szczegóły sesji zdjęciowej, czy to plener czy też studio i takie tam. Więc Kurczaczek potrafi zagospodarować przestrzeń, zaprojektować budownictwo mieszkaniowe, komercyjne a także lokale usługowe. Opera, hotel czy parking to dla niej Pikuś. W wolnej chwili z chęcią za pomocą elektronicznej linijki i cyrkla (bo przecież nikt dziś nie rysuje na papierze) postawi kilka kresek, z których powstanie projekt wnętrza łódki. Streszczając, można to sprowadzić do: kreska, wymiar, kreska, dodać, odjąć, obwód, okrąg, koło, prosta, prostopadła, równoległa, prowadnica, średnica, bryła, przestrzeń, poziom… Wieje nudą? …
Z Sabiną spotkaliśmy się na zdjęciach w studio aby ten stereotyp o nudności architektów obalić tworząc bardziej nietypowe zdjęcia do CV, tudzież nietuzinkowe zdjęcie profilowe. Sabina nie pasuje do stereotypowego obrazu architekta, jest energiczna, designerska i na pewno nie nudna! W związku z tym, potrzebowaliśmy czegoś więcej niż proste zdjęcie profilowe na Linkedina lub GoldenLine. Potrzebowaliśmy twarzy, po której plączą się emocje, bo nuda to właściwie taki stan, w którym tych emocji nie ma, jest za to obojętność i niedobór bodźców. Kluczem były tu emocje. Patrząc na efekt naszej pracy: Czy widzicie Panią Architekt?
W sumie jak pewnie zauważycie trochę pobłądziliśmy z tymi zdjęciami portretowymi i w pewnym momencie przestały to być zdjęcia do CV. Daliśmy się trochę ponieść fali fantazji. Tak, tak… to nie jest nudna Pani Architekt. To Pani Roar/Wrrrr/Growl Architekt.
W to na pewno nie uwierzycie! Sabina przed zdjęciami wymyśliła, że najlepiej wygląda w worku od kartofli i taki sobie zakupi w ramach stroju do zdjęć. Uspokoiłem ją, powstrzymałem od zakupu, ponieważ sam mam chyba nawet dwa taki worki po kawie – są 100 razy ładniejsze od tych po kartoflach i mają zajebiaszcze loga Brasil, Peru a nawet mają rysunki kontynentów skąd kawa dociera :) Co więcej, trzymam je specjalnie do zdjęć! No co? Czasem naprawdę z dziwnych pomysłów wychodzą nietypowe, ciekawe zdjęcia. Jednakże, na tym etapie wkroczyła wizażystka Agata i plan z workiem upadł – Agatka przejęła pałeczkę pod tytułem wizaż i stylizacja. W efekcie nie mamy worka, nie mamy nawet efektu workowatości, za to mamy wór pełen pomysłów na kolejną sesję zdjęciową i to nie do końca sesje biznesową.